Żydzi byli już świadomi wymordowania ich rodzin. Dlatego chcieli się zemścić, ale też godnie umrzeć „nie tak jak rok wcześniej, w 1942 r., kiedy wywożono w bydlęcych wagonach ich rodziny do Treblinki i tam mordowano”.
Polskie władze w Londynie i ich delegatura w kraju były jedynymi strukturami alianckimi, które za jeden ze swoich celów uznały ratowanie Żydów. To było oficjalne stanowisko państwa polskiego, a nie szmalcownicy. Szmalcownicy to byli zdrajcy narodu i państwa polskiego.
Powstanie w getcie warszawskim wybuchło 19 kwietnia 1943 r. w momencie rozpoczęcia zarządzonej przez Heinricha Himmlera akcji ostatecznej likwidacji getta, w wigilię żydowskiego święta Pesach. Trwało trzy dni. Następne dni również nazywamy powstaniem w getcie, choć walka praktycznie się skończyła – słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego ukrywali się próbując stawiać opór oddziałom SS, Wehrmachtu, policji bezpieczeństwa i formacjom pomocniczym. Niemcy palili dom po domu, szukali z psami schronów i wyprowadzali z nich ludzi na Umschlagplatz, a następnie wysyłali do obozów.
8 maja 1943 r. w schronie przy ul. Miłej 18 samobójstwo popełnił przywódca powstania, Mordechaj Anielewicz, wraz z grupą kilkudziesięciu bojowników. Nielicznym powstańcom udało się kanałami wydostać z płonącego getta.
16 maja, na rozkaz Jürgena Stroopa, komendanta policji i SS, wysadzono wielką synagogę na ulicy Tłomackie, która znajdowała się w miejscu obecnego placu Bankowego. Było to symboliczne zakończenie likwidacji żydowskiej dzielnicy w Warszawie.